wyekwipowani. Mówili do nas "pan" - "pan, gdzie idziesz?", "pan, która godzina?". Widocznie pouczono ich, że w Polsce są same <orig>"pany"</>. Tuż przed miastem minął nas łazik i gwałtownie zahamował. Siedzieli w nim żołnierze, jacyś inni od dotąd widzianych, o otwartych, bystrych, żywych twarzach, a żeby było jeszcze dziwniej - w polskich mundurach z orzełkami na czapkach. Stanęłyśmy zdumione.<br>- Skąd macie polskie mundury?<br>- Bo jesteśmy Polakami, polskimi żołnierzami - odpowiedzieli. Na co głupkowato zapytałam (myśląc oczywiście o polskiej armii na zachodzie, o kościuszkowcach nic wtedy nie wiedziałam).<br>- Czy jesteście prawdziwymi Polakami, przyjechaliście z Anglii?<br>Zaczęli się śmiać, zapewnili, że są całkiem prawdziwi i odjechali