wypuszczając kart z dłoni - zapytały, jak się czuje mamusia kochana. Pan Jankowiak natomiast karty swe odłożył, chciał wstać i się ukłonić, lecz nie mógł, wobec czego tylko uniósł się ze swego miejsca, wraz z Laurą, po czym orzekł z silnym przekonaniem, a więc autorytatywnie:<br>- Jak pani tak ciągle mdleje, to murowane, że będzie chłopiec!<br><br><page nr=144><br>6.<br><br>Oglądać z zapartym tchem inscenizację Konrada po raz drugi było może trochę trudno. Aurelia pomagała mu wiernie, lecz tym razem z mniejszym napięciem śledziła to, co działo się na scence. O wiele ciekawsze było obserwowanie reakcji widzów. Otóż - najwdzięczniejszym z nich była bez wątpienia babcia, która