Biura Bezpieczeństwa Narodowego domaga się od ministra sprawiedliwości ustalenia winnych "podsłuchiwania rozmów wysokich urzędników państwowych". Pewnie w myśl zasady, że złodzieja sądzą nie za to, że ukradł, ale za to, że dał się złapać.<br>Nie bardzo wiadomo, kto tu kogo podchodzi i dlaczego, ale sens w tym jakiś głębszy być musi. Trudno przecież posądzać poważnych ludzi, że w podchody bawią się z nudów. Nic się przecież na świecie bez przyczyny nie dzieje. Prezes NIK, przerobiony w międzyczasie na byłego prezesa, stwierdza, że obecny minister obrony wycofał z NIK szefa zespołu kontrolującego MON i MSW, wcześniej oddelegowanego tam z resortu obrony. Źle