narzeczoną i z tiulów, kwiatów, majonezów, uprowadzić ją - ku zgorszeniu ciotek - na chwilę do hotelu, gdzie stanęli rodzice. <page nr=68><br>Jadwigę w ostatnich tygodniach panieństwa rozpieszczano. Swoją konkietą uczyniła wszystkim przyjemność: stary Żagiełtowski - w dowód zaufania - powierzył jej do korekty dzieło o monetach szwedzkich w Polsce, matka - pani Kasia - podarowała wachlarz romantycznej muzy, litewskie krewne nadsyłały emaliowane brosze, bransolety z granatów, turkusowe kolczyki, stryjciowie prawili zdrożności. Wybiegła z Władysiem z cieplarnianej atmosfery swego domu i śpieszyła do nowych, bliskich ludzi po nowe uściski, pochwały, zachęty. O matce Władysia wiedziała tylko, że artystka i że nerwowa. Spodziewała się zatem, że trzeba będzie niewinnym żarcikiem