Za nią ślimak pełznie zwolna,<br>A stonoga, sapiąc srodze,<br>Dudni setką nóg po drodze.<br>Tomek patrzy się z zachwytem<br>Na skowronki pod błękitem,<br>Na pasące się owieczki,<br>Na płynące w poprzek rzeczki<br>Białe gąski, na obłoczki,<br>Na prześliczne te widoczki.<br>Wreszcie usiadł sobie w cieniu,<br>Grając pięknie na grzebieniu.<br>I muzyki tej w skupieniu<br>Słucha bocian, ślimak słucha,<br>Mysz nastawia pilnie ucha,<br>A wiewiórka ze stonogą<br>Wprost nasłuchać się nie mogą.<br>Tomek przerwał i powiada:<br>- Zaszczyt dla mnie to nie lada<br>Tak szanownych mieć słuchaczy.<br>Niech więc każdy usiąść raczy.<br>Państwo chyba nie pogardzą,<br>Miejsca nie brak, proszę bardzo...<br>Wszyscy kołem