żyli polscy intelektualiści i artyści od października 1956 roku. Schizofrenii, jak wypada dodać właśnie w tym rozdziale, z wielu względów zbawiennej, choć jak w przypadku każdej choroby nie obywało się to bez ceny, którą trzeba było płacić. Było to życie podwójne: we własnej rzeczywistości społecznej, politycznej, ekonomicznej i w problematyce myślowej, artystycznej, którą żył Zachód, przede wszystkim - Zachód Europy. Najpierw - tak było w moim pokoleniu - dzięki książkom i filmom, które nagle zalały nas swym nieprzebranym bogactwem, później - we własnych już przemyśleniach. Zachłysnęliśmy się Zachodem, ale nie jego establishmentem, nie obfitością dóbr materialnych i gadżetów, ale Zachodem przechwyconym od strony jego myśli