mogła sobie dać rady, jeżeli nie wiedziała przez chwilę, gdzie on jest, co robi, jak się miewa. <page nr=53> Odbiegała do niego od stołu, gdyż wuj Klemens na własne życzenie, jako ukrywający się, jadał u siebie; w nocy usłyszawszy kroki zrywała się w przekonaniu, że to nie stróż, lecz wuj Klemens wybiegł na dwór i chodzi pod oknami - a w ciągu dnia bez ustanku, jeśli sama tam być nie mogła, posyłała do jego pokoju Bylisię nakazując: - Idź no, zajrzyj, czy starszemu panu co się nie stało!<br>Bogumił dziwił się z początku tej wzmożonej wrażliwości uczuć w stosunku do wuja Klemensa, ale niebawem zauważył