Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
pierze. Olo ruszył w jego stronę. Szukając dla stopy miejsca w kłębowisku rąk i nóg trafił na czyjąś dłoń, przestraszony zrobił prędko krok i zwalił się na śpiących. Żaden się nie poruszył. Olo z włosami zjeżonymi, jak człowiek, który postawiwszy nogę na spróchniałej desce wpada nagle do trumny, poderwał się na klęczki, cofnął do drzwi. W tej chwili usłyszał znajomy głos.
- Uzupełnię stan i pozostaniemy w "Zośce", ale jako pluton samodzielny... Ilu mam? No, sześciu, więc co z tego?
Olo skokiem znalazł się w progu drugiego pokoju. - Zygmunt!
- O, siódmy! - krzyknął wysoki człowiek z obandażowaną głową. - Olo! Olo! - pohukiwał już niesłużbiście
pierze. Olo ruszył w jego stronę. Szukając dla stopy miejsca w kłębowisku rąk i nóg trafił na czyjąś dłoń, przestraszony zrobił prędko krok i zwalił się na śpiących. Żaden się nie poruszył. Olo z włosami zjeżonymi, jak człowiek, który postawiwszy nogę na spróchniałej desce wpada nagle do trumny, poderwał się na klęczki, cofnął do drzwi. W tej chwili usłyszał znajomy głos.<br>- Uzupełnię stan i pozostaniemy w "Zośce", ale jako pluton samodzielny... Ilu mam? No, sześciu, więc co z tego?<br>Olo skokiem znalazł się w progu drugiego pokoju. - Zygmunt! <br>- O, siódmy! - krzyknął wysoki człowiek z obandażowaną głową. - Olo! Olo! - pohukiwał już niesłużbiście
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego