Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
Bezszelestnie osunął się na podłogę i podkurczywszy nogi, zaczął kiwać się w tył i w przód. Cisza. Deszcz. Krople uderzające w szybę. Placki smażone na patelni.
Mijały wilgotne minuty, przemoczone godziny, wodniste pory dnia. Siedzieli naprzeciw siebie, odgrodzeni drzwiami, świadomi swej obecności. Zygmunt, jak wahadło kominkowego zegara, kiwał się wyczekująco na boki, Północny w bezruchu. Co robić? Dzwonić do kogoś, może do Rubina, żeby przegonił? Bez sensu. Po co go wciągać. To prywatna rozgrywka Zygmunta z Szatanem, dwuosobowa gra na czas, na zmęczenie przeciwnika. Ale przecież wiecznie w mieszkaniu nie będzie siedział. Wcześniej czy później będzie zmuszony wyjść. Nie dziś, to jutro
Bezszelestnie osunął się na podłogę i podkurczywszy nogi, zaczął kiwać się w tył i w przód. Cisza. Deszcz. Krople uderzające w szybę. Placki smażone na patelni.<br>Mijały wilgotne minuty, przemoczone godziny, wodniste pory dnia. Siedzieli naprzeciw siebie, odgrodzeni drzwiami, świadomi swej obecności. Zygmunt, jak wahadło kominkowego zegara, kiwał się wyczekująco na boki, Północny w bezruchu. Co robić? Dzwonić do kogoś, może do Rubina, żeby przegonił? Bez sensu. Po co go wciągać. To prywatna rozgrywka Zygmunta z Szatanem, dwuosobowa gra na czas, na zmęczenie przeciwnika. Ale przecież wiecznie w mieszkaniu nie będzie siedział. Wcześniej czy później będzie zmuszony wyjść. Nie dziś, to jutro
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego