ale... to już na moje ryzyko... <br>Nagle Ewelina zorientowała się, że sekretarz przymawia się o łapówkę i że bez niej chyba się nie obędzie. Nie wiedziała tylko, jak podsunąć to Tadeuszowi, który był chyba mniej domyślny od niej. <br>- Przepraszam - powiedziała - czy pan sekretarz się nie obrazi, jak wyjdziemy z mężem na chwilę na korytarz, żeby się naradzić? <br>- A idźcie, idźcie, ja mam dużo czasu - odparł dobrodusznie, tym swoim głosem na wyrost. <br>Na korytarzu wyjaśniła Tadeuszowi, o co chodzi. <br>- Ale ile i jak? <br>- Nie wiem ile i nie wiem jak - parsknęła. - Wiesz co, ty tu poczekaj, takie rzeczy załatwia się bez świadków. Ile