Typ tekstu: Książka
Autor: Bielecki Michał
Tytuł: Dziewczyna z Banku Prowincjonalnego S. A.
Rok: 1997
mi pan o nim powiedział.
- Co pan ma na myśli?
- Nic konkretnego. Ale weźmy na przykład tego kierownika z Przywar. W jego zachowaniu coś mnie niepokoi.
Mina Prochyry pozwalała przypuszczać, że trafiłem na wrażliwy punkt.
- Co pan ma na myśli? - powtórzył jak katarynka.
- Czy odpowiedzialny pracownik pozwala sobie nie zawiadomić na czas pracodawcy o swojej absencji chorobowej, wiedząc, że tego dnia jego obecność jest konieczna?
- To po prostu idiota. Lekkomyślny, nieodpowiedzialny leń.
Słowa dyrektora, a szczególnie wyraźny ton ulgi wyczuwalny w jego głosie dały mi trochę do myślenia. Jeżeli sprawy dyscyplinarne nie miały decydującego znaczenia jako źródło potencjalnego niebezpieczeństwa, to co niepokoiło
mi pan o nim powiedział.<br>- Co pan ma na myśli?<br>- Nic konkretnego. Ale weźmy na przykład tego kierownika z Przywar. W jego zachowaniu coś mnie niepokoi.<br>Mina Prochyry pozwalała przypuszczać, że trafiłem na wrażliwy punkt.<br>- Co pan ma na myśli? - powtórzył jak katarynka.<br>- Czy odpowiedzialny pracownik pozwala sobie nie zawiadomić na czas pracodawcy o swojej absencji &lt;page nr=75&gt; chorobowej, wiedząc, że tego dnia jego obecność jest konieczna?<br>- To po prostu idiota. Lekkomyślny, nieodpowiedzialny leń.<br>Słowa dyrektora, a szczególnie wyraźny ton ulgi wyczuwalny w jego głosie dały mi trochę do myślenia. Jeżeli sprawy dyscyplinarne nie miały decydującego znaczenia jako źródło potencjalnego niebezpieczeństwa, to co niepokoiło
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego