a niewyraźny zarys kobiecej sylwetki. I zaraz potem poczuł przyjemny, chłodny dotyk. Już wiedział - to była ręka kobiety. Zobaczył siebie, ileż to lat temu - piętnaście, a może więcej? Chorował na szkarlatynę, leżał w pokoju o zasłoniętych oknach i czekał, czekał na coś. Aż wreszcie przyszła matka, położyła mu chłodną dłoń na czole i wiedział już, że właśnie tego dotknięcia oczekiwał.<br>Mamo - chciał powiedzieć, wbrew zgrubiałym wargom - jestem bardzo chory, mamo. - Ale wiedział, że to zbyt trudne...<br>Znów dostrzegł kobietę w polu widzenia. I nagle zachciało mu się śmiać. Zrozumiał, skąd to wyobrażenie, że znalazł się w bunkrze i patrzy na świat przez