się zza pól przed nami, a najdalej, gdy słońce, które zawisło na<br>wierzchołku nieba, nie zacznie się obsuwać gdzieś na późny obiad i<br>matka poznając to po naszych wydłużonych cieniach, nagle niby o ojca<br>się upomni:<br> - Ciekawam, czy mu dali coś jeść. Choćby szklankę mleka mogliby mu<br>dać. Wyglądali mi na dobrych ludzi. Ale co o ludziach można tak na łapu<br>capu powiedzieć, trzeba beczkę soli zjeść.<br> Nabierałem nawet podejrzenia, że w miarę jak z wierzchu matka<br>łagodnieje, wszystko to się musi w niej w środku dusić, ale gdy wystąpi<br>z brzegów, może złapie mnie nagle za ramiona i zacznie z wszystkich