Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
opuściwszy ręce. Zygmunt błyskał zębami w uśmiechu: Niesamowite wrażenie sprawiał ten uśmiech pozbawiony oczu - poza bandażem była tylko wpadnięta powieka wybitego lewego oka, na miejscu prawego biały zwał opatrunku zostawiał tylko niedużą szparę.
- Chodź tu! Ciebie można? - zapytał Zygmunt zamierzając się do potężnego przyjacielskiego klepnięcia w ramię. - Bo ja oberwałem na dodatek jeszcze w łopatkę. Za Ogrodem Saskim. Chyba już od naszych, cholera! Pobłądziłem po ciemku - strzelił palcami przed swoim obandażowanym okiem. - Czego się wybałuszasz? Widzę. Tylko tam, na Starówce, nasza łapiduszka uznała, że klapa, i zabandażowała mi całe oko. Odłamek nad brwią. Skórę nadszarpnął, kość niby pęknięta, ale to, co zostało
opuściwszy ręce. Zygmunt błyskał zębami w uśmiechu: Niesamowite wrażenie sprawiał ten uśmiech pozbawiony oczu - poza bandażem była tylko wpadnięta powieka wybitego lewego oka, na miejscu prawego biały zwał opatrunku zostawiał tylko niedużą szparę.<br>- Chodź tu! Ciebie można? - zapytał Zygmunt zamierzając się do potężnego przyjacielskiego klepnięcia w ramię. - Bo ja oberwałem na dodatek jeszcze w łopatkę. Za Ogrodem Saskim. Chyba już od naszych, cholera! Pobłądziłem &lt;page nr=334&gt; po ciemku - strzelił palcami przed swoim obandażowanym okiem. - Czego się wybałuszasz? Widzę. Tylko tam, na Starówce, nasza łapiduszka uznała, że klapa, i zabandażowała mi całe oko. Odłamek nad brwią. Skórę nadszarpnął, kość niby pęknięta, ale to, co zostało
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego