Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
Gawriły stroiła się, przeglądała się co chwila w lusterku, przecierała ręcznikiem czerepowiecką łyżkę, a na stół przykryty świeżym obrusem kładła laufer z wyszytym napisem: "Żono nie złość męża".

- Gawriłuszka - mówiła ze wstydliwą czułością - przyjechałbyś w sobotę wieczorem... Słońce rosę wypija, a księżyc łzom sprzyja...

Żegnając go o zmierzchu, dawała mu na drogę pieróg z mięsem i pięknie przyrumienione watruszki z serem i rodzynkami. Na jej smagłej twarzy smutek układał się w bruzdy, oczy zachodziły łzami. Gawriła tego nie lubił.

- No, co ty, Cyganicha? Trzeba się żegnać z uśmiechem... Czy chcesz, żeby te smutne ślepia przez cały tydzień za mną chodziły? Przyjrzyj się
Gawriły stroiła się, przeglądała się co chwila w lusterku, przecierała ręcznikiem czerepowiecką łyżkę, a na stół przykryty świeżym obrusem kładła laufer z wyszytym napisem: "Żono nie złość męża".<br><br>- Gawriłuszka - mówiła ze wstydliwą czułością - przyjechałbyś w sobotę wieczorem... Słońce rosę wypija, a księżyc łzom sprzyja...<br><br>Żegnając go o zmierzchu, dawała mu na drogę pieróg z mięsem i pięknie przyrumienione watruszki z serem i rodzynkami. Na jej smagłej twarzy smutek układał się w bruzdy, oczy zachodziły łzami. Gawriła tego nie lubił.<br><br>- No, co ty, Cyganicha? Trzeba się żegnać z uśmiechem... Czy chcesz, żeby te smutne ślepia przez cały tydzień za mną chodziły? Przyjrzyj się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego