tolerancji repertuarowej.<br>Przypadek zrządził, że "Tartuffe ou l'imposteur" obchodził w Londynie trzechsetlecie swoich urodzin (1664), choć właściwie rodził się trzy razy i dopiero za trzecim razem urodził się naprawdę i na nieśmiertelność. Z odległości wieków trudno sobie wyobrazić, że sam Ludwik XIV nie mógł obronić tej sztuki przeciw stronnictwu religijnemu na dworze, przeciw połączonym siłom jezuitów i jansenistów, że arcybiskup Paryża rzucił klątwę na każdego, kto by się odważył jej słuchać, że Molier pisał ją trzy razy, zmieniając tytuł, przeobrażając duchownego obłudnika w osobę świecką, dodając do trzech aktów dwa dalsze. Powstał w ten sposób twór osobliwy, nawet trochę <orig>dziwotworny</>, w którym