Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 09.00
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
w szybkim tempie zaczyna wilgotnieć od potu. Mięśnie, przygotowując cię do ucieczki, napinają się jak sznurki marionetki. Rzucasz słuchawkę i w panice zaczynasz biegać po mieszkaniu, zasłaniając wszystkie okna. Gdy po raz trzeci sprawdzasz zamki w drzwiach, twoje nerki pracują w dwójnasób, za to żołądek przestaje trawić, jakby szykował się na najgorsze. Rano ze zdziwieniem zauważysz na ramieniu wielkiego siniaka - musiałaś się uderzyć biegając gorączkowo po domu, ale twoja tolerancja bólu zmieniła się do tego stopnia, że nawet nie poczułaś uderzenia.
Gdy telefon już dawno zamilkł, ty jeszcze długo nie możesz się uspokoić: oddychasz szybko i płytko, zwiększając ilość tlenu we krwi
w szybkim tempie zaczyna wilgotnieć od potu. Mięśnie, przygotowując cię do ucieczki, napinają się jak sznurki marionetki. Rzucasz słuchawkę i w panice zaczynasz biegać po mieszkaniu, zasłaniając wszystkie okna. Gdy po raz trzeci sprawdzasz zamki w drzwiach, twoje nerki pracują w dwójnasób, za to żołądek przestaje trawić, jakby szykował się na najgorsze. Rano ze zdziwieniem zauważysz na ramieniu wielkiego siniaka - musiałaś się uderzyć biegając gorączkowo po domu, ale twoja tolerancja bólu zmieniła się do tego stopnia, że nawet nie poczułaś uderzenia.<br>Gdy telefon już dawno zamilkł, ty jeszcze długo nie możesz się uspokoić: oddychasz szybko i płytko, zwiększając ilość tlenu we krwi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego