rozsądne, a tu <name type="person">De Quincey</> powołał się na autorytety <name type="person">Arystotelesa</> i <name type="person">Samuela Taylora Coleridge'a</> (też zresztą opiumisty), zakłada, że skoro nie jesteśmy z samej swej istoty zdolni do osiągnięcia doskonałości, to być może powinniśmy pielęgnować cnoty w sposób realistyczny, a więc skuteczny. Załóżmy zatem, że jakieś morderstwo zostało popełnione, nawet na naszych oczach. Stało się. Ofiara już nie żyje, sprawca uciekł lub został schwytany, a my wyraziliśmy swe moralne oburzenie.<br>I co dalej?<br><name type="person">De Quincey</> odpowiada:<br>"...<q>moralności stało się już zadość, teraz nadchodzi kolej na Smak, a także na Sztuki Piękne. Było to zdarzenie smutne, niewątpliwie bardzo smutne, lecz my go naprawić nie