nie opuszczała jej świadomość, że zabawa wkrótce się skończy. Albo że dobra zabawa nie jest wcale taka dobra. Albo że jest dobra, ale to tym gorzej, bo świat wokół był przez to jeszcze bardziej martwy. Nawet gdy kochała i szeptała wybranemu najczulsze słowa, przysięgi i zaklęcia, wiedziała, że to przecież na niby, że wszystko zaraz się skończy, a ona dalej będzie sama. Obca.<br>Po policzku półnagiej Inge, leżącej na małżeńskim łożu apartamentu hotelu Monopol - w zaginionym mieście opuszczonego kraju, wyludnionego globu, gdzieś na krańcach wymarłego wszechświata - potoczyła się samotna łza.<br><br><page nr=4><br>Carl Gustaw Jung spał w najlepsze, gdy ekspres z Zurychu wjechał ze