Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
niebieskie prążki i granatowe spodnie o przepisowym kroju.
Chłopak ten tryskał zdrowiem.
On jeden wyglądał jak żywy wśród umarlaków, wśród tej całej wynędzniałej reszty.
Był mi aż za dobrze znajomy, musiałem go kiedyś widzieć.
Oczywiście, że widziałem!
Przed wojną w kinie reklamował szpinak.
Pojawiał się na ekranie chudy jak Gandhi, na oczach widzów wtrząchał puszkę szpinaku i raptem rósł mu tors, bicepsy, muskuły i był taki sam!
Zupełnie taki sam jak teraz!
Wyciągnąłem do niego ręce i szepnąłem uszczęśliwiony: - Cześć, marynarzu! Czołem, cześć.
Chwilę mrugał oczami, przyglądając mi się z ukosa.
Po czym pokręcił głową: - A pan... skąd mnie zna?
Bo ja
niebieskie prążki i granatowe spodnie o przepisowym kroju.<br>Chłopak ten tryskał zdrowiem.<br>On jeden wyglądał jak żywy wśród umarlaków, wśród tej całej wynędzniałej reszty.<br>Był mi aż za dobrze znajomy, musiałem go kiedyś widzieć.<br>Oczywiście, że widziałem!<br>Przed wojną w kinie reklamował szpinak.<br>Pojawiał się na ekranie chudy jak Gandhi, na oczach widzów wtrząchał puszkę szpinaku i raptem rósł mu tors, bicepsy, muskuły i był taki sam!<br>Zupełnie taki sam jak teraz!<br>Wyciągnąłem do niego ręce i szepnąłem uszczęśliwiony: - Cześć, marynarzu! Czołem, cześć.<br>Chwilę mrugał oczami, przyglądając mi się z ukosa.<br>Po czym pokręcił głową: - A pan... skąd mnie zna?<br>Bo ja
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego