dwóch albo trzech...<br>Przesuwający się za oknem wagonu jesienny krajobraz znikł mi z oczu i moja upiorna wyobraźnia wystartowała. Ujrzałam siebie, błogo śpiącą w pokoju hotelowym, z wyłysiałym łbem, sztuczną szczęką w porcelanowej miseczce, oblepioną przeciwreumatycznymi plastrami, na dole zaś, w holu, jakiegoś typa z tępą gębą, w kapeluszu nasuniętym na oczy. Ujrzałam, jak do typa zbliża się drugi typ, z gębą dla odmiany złośliwą, szepcze mu na ucho informację, że przybywa jako druga zmiana, typ z tępą gębą oddala się beztrosko, a typ z gębą złośliwą wchodzi po schodach. Wchodzi ostrożnie, powoli i cicho, pilnując, żeby nic nie zatrzeszczało i żeby