Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
Wandę" - z ironicznym zdziwieniem w tonie, jak na siebie uprzejmym, lecz, nietrafnie rozwiązuje zagadkę mego wyniesienia się z pensjonatu pani Kozicka.
- Nic podobnego! - mówię. - Przyjechałem tylko na widowisko, tak jak panie.
Pani Rogulska:
- Bywam tu dwa razy na tydzień. Pracuję u sióstr w szpitalu. - A właśnie! - przypominam sobie. - Była pani na pewno akurat w tym szpitalu, kiedy wyprowadzałem się z "Wandy". Dlatego nie pożegnałem się z panią. Mam nadzieję, że pani siostrzenica powtórzyła, jak mi było z tego powodu przykro. Pani Kozicka:
- Powtórzyłam! Powtórzyłam! Może być pan całkiem spokojny: pod względem towarzyskim jest pan zupełnie w porządku.
Pani Rogulska:
- Proszę kiedy wpaść
Wandę" - z ironicznym zdziwieniem w tonie, jak na siebie uprzejmym, lecz, nietrafnie rozwiązuje zagadkę mego wyniesienia się z pensjonatu pani Kozicka.<br>- Nic podobnego! - mówię. - Przyjechałem tylko na widowisko, tak jak panie.<br>Pani Rogulska:<br>- Bywam tu dwa razy na tydzień. Pracuję u sióstr w szpitalu. - A właśnie! - przypominam sobie. - Była pani na pewno akurat w tym szpitalu, kiedy wyprowadzałem się z "Wandy". Dlatego nie pożegnałem się z panią. Mam nadzieję, że pani siostrzenica powtórzyła, jak mi było z tego powodu przykro. Pani Kozicka:<br>- Powtórzyłam! Powtórzyłam! Może być pan całkiem spokojny: pod względem towarzyskim jest pan zupełnie w porządku.<br>Pani Rogulska:<br>- Proszę kiedy wpaść
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego