Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
czuł, że jego sekundy są policzone, bo poruszył się niespokojnie, a jego oczy pobiegły w prawo, w lewo, w prawo, w lewo.
I naonczas książę uczynił gest, który począć się może tylko z polskiej tradycji, jak później pomyślałem, bo inaczej byłby nie do pojęcia.
Mianowicie, gdy mógł pozbyć się przeciwnika na wieki wieków amen, niewyobrażalnym gestem - zważywszy, co się za tym kryło - położył mu dłoń na ramieniu i rzekł z łagodnością, która jego męstwu prawdziwy przynosiła zaszczyt, choć dla mnie stała się niepojęta i do cna osobliwa.
- Szkoda zdrowia, panie Władziu.
Damy sobie radę sami.
Po czym wziął Dziadka pod rękę, nachylił się
czuł, że jego sekundy są policzone, bo poruszył się niespokojnie, a jego oczy pobiegły w prawo, w lewo, w prawo, w lewo.<br>I naonczas książę uczynił gest, który począć się może tylko z polskiej tradycji, jak później pomyślałem, bo inaczej byłby nie do pojęcia.<br>Mianowicie, gdy mógł pozbyć się przeciwnika na wieki wieków amen, niewyobrażalnym gestem - zważywszy, co się za tym kryło - położył mu dłoń na ramieniu i rzekł z łagodnością, która jego męstwu prawdziwy przynosiła zaszczyt, choć dla mnie stała się niepojęta i do cna osobliwa.<br>&lt;page nr=123&gt; - Szkoda zdrowia, panie Władziu.<br>Damy sobie radę sami.<br>Po czym wziął Dziadka pod rękę, nachylił się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego