zbrakło, ażeby ich solą<br>Zaprawić czczość tych bólów, co wiedzą, że bolą,<br>Już nas nie stać na smutek, co się w nas zapodział!<br>Oto skończył się smutku, łez i szczęścia podział,<br>Nożem sami przetnijcie nić swego żywota<br>Tak, byśmy nie widzieli, jak śmierć wami miota!''<br><br>Dzisiaj, gdym w blasku świecy na wprost ciebie siedział,<br>Wzrok mój, nagle zlękniony, to samo powiedział.</><br><br><br><div type="poem" sex="m">* * *<br><br> Po ciemku, po ciemku łkasz,<br>Bezradność twych łez rozumiem!<br> Schorzałą śmiertelnie twarz<br>Radośnie całować umiem.<br><br> Do końca nie zbraknie mąk,<br>Do końca wystarczy mocy!<br> Zmarniałych, zmarniałych rąk<br>Potrafię pożądać w nocy!<br><br> Oględnie z rozkoszy mdlej<br>Tą piersią, co z trudem dyszy