ojca rodziny. - Taż to tylko dyplomacja. Przyjdzie pora,<br>wszystkiego Jaśku dowie <orig>sia</>.<br> Mówiąc te uspokajające słowa, Marynia równocześnie odwraca się od<br>syna i ukradkiem czyni na wszelki wypadek na piersiach znak krzyża, bo<br>nie wiadomo, co przyniesie to spotkanie. Zrobili wszystko, co można,<br>żeby gościa przyjąć godnie: Kaźmierz <orig>brymuchy</> napędził, na wszelki<br>wypadek Witia państwowej wódki dokupił, Jadźka u fryzjera w mieście<br>była, a Ania, na której chrzciny zaprosili gościa, dostała poduszkę z<br>zagranicznymi koronkami. Ale bywa i tak, że orkiestra gra weselnego<br>marsza, a do ślubu nie dochodzi...<br> Podchodzi Marynia do lustra i sprawdza, jak ona sama w tym dniu<br>wygląda: zęby