ołtarzyk, zapominając, że ma jeszcze syna. Wychowywała go w kulcie ojca, wszędzie wisiały jego fotografie, na biurku, przy którym pracował, nie wolno było nic położyć. Celebrowane były kolejne rocznice urodzin ojca, dzień jego imienin, data obrony pracy magisterskiej, nie wiadomo było, kiedy dokładnie zginął i w jakich okolicznościach, matka więc na wszelki wypadek urządzała w domu żałobę przez sześćdziesiąt trzy dni, bo tyle trwało powstanie. W takiej atmosferze upływało jego dzieciństwo. Nie mogło to nie mieć wpływu na jego usposobienie. Był melancholikiem... Kiedy jej to powiedział, Zuzanna powstrzymała się, żeby nie parsknąć śmiechem. Melancholik, to tak śmiesznie zabrzmiało. Poza tym, z tego, co