Typ tekstu: Książka
Autor: Kruczkowski Leon
Tytuł: Kordian i cham
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1932
w nieprzeniknionej ciemności, co już na dobre zapadła, prószyło -jak okiem sięgnąć - białe, puszyste mżenie Był to pierwszy śnieg tej zimy.
Wpatrywali się z osobliwym przejęciem w zjawisko.
- Prószy ta jednako na wszystko: na złe i dobre! mruknął kowal.
- Ano, wiadomo - śnieg...
Jakoż bielało coraz gęściej. Cisza była w powietrzu nabożna jakaś, najgłębsza...
Puszysty opad leciał wskroś nią bezszelestnie, poprzez ciszę i noc - Jaśniło się już od tego po ziemi, po gościńcu... mżyło wśród niewidzialnych obnażonych drzew... padało białością na skulone w ciemności, rozsiadłe dookolnie odrętwiałe chałupy i zagrody. W tę pobielałą ciemność ruszył Kazimierz chwiejnym, ociężałym krokiem.
W biurze komisarza
w nieprzeniknionej ciemności, co już na dobre zapadła, prószyło -jak okiem sięgnąć - białe, puszyste mżenie Był to pierwszy śnieg tej zimy.<br>Wpatrywali się z osobliwym przejęciem w zjawisko.<br>- Prószy ta jednako na wszystko: na złe i dobre! mruknął kowal.<br>- Ano, wiadomo - śnieg...<br>Jakoż bielało coraz gęściej. Cisza była w powietrzu nabożna jakaś, najgłębsza...<br>&lt;page nr=171&gt; Puszysty opad leciał wskroś nią bezszelestnie, poprzez ciszę i noc - Jaśniło się już od tego po ziemi, po gościńcu... mżyło wśród niewidzialnych obnażonych drzew... padało białością na skulone w ciemności, rozsiadłe dookolnie odrętwiałe chałupy i zagrody. W tę pobielałą ciemność ruszył Kazimierz chwiejnym, ociężałym krokiem.<br>&lt;page nr=172&gt; W biurze komisarza
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego