W imieniu kolektywu<br>W końcu zabrał głos Trocki:<br>- "Towarzysze, dziś także<br>Ktoś jest dobry w te klocki.<br>Gdy władczą nóżką tupnie<br>Rozlatuje się trzewik.<br>Choć mówi, że jest anty,<br>On, istinno - bolszewik..."<br>Trocki przetarł binokle,<br>Łezka z oka mu pluska:<br>- "Maładiec, etot Gierman,<br>Komisarczyk u Buzka!"</><br><br>Zaraz, zaraz - analogia jest naciągana. Wiadomo, czym zajmowali się komisarze. Ten nasz ograniczył się do pieczątek, zmiany zamków i bodygardów, plombowania gabinetów. Czasy marne, skarlałe, nie pozwalają na wzlot na skrzydłach marzenia. Inna epoka. Nie ta opisana przez Sołżenicyna: kiedy szarówką w Leningradzie do ważnego urzędu przyczłapali urzędnicy niższych szczebli, zastali wszędzie, w każdym pokoju