nadeszła Rebeka, córka twoja, Batuelu synu Nachora, panienka <br>śliczna na wejrzenie, dzieweczka nader nadobna, której gdy rzekłem swą śpiewkę <br>(a już nękała się dusza moja, same odmowy słysząc), odparła: Pij, owszem, i <br>wielbłądy twoje napoję... - Za czym prędziuchno zsunęła dzban z ramienia i do <br>ust mi nachyliła, potem wielbłądom wody naciągnęła, a we mnie serce ustawało <br>od radości, bo poznałem, że wola Pana, Boga Ab-Rahamowego, była. Wydała mi się <br>ta panna podobną róży wiosennej, lilii nad strumieniem rosnącej, kadzidłu pachnącemu <br>w dni letnie, oliwie połyskującej i naczyniu z litego złota. I rzekłem sobie: <br>Oto niewiasta wskazana przez Boga dla syna