Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
odnajdować drogę powrotną do domu, nosiłem w kieszeni dwa diamenty, które tryskały w słońcu tysiącem iskier, ale uderzając jednym o drugi, nie mogłem skrzesać płomienia,
i pociąg ruszył, Rita siedziała tuż przy mnie, blisko, że czułem tętno jej krwi, tak jak teraz i zawsze swojej mamy, której miłość unosiła się nade mną, nad moim czołem, jak płomyki nad głowami apostołów, kiedy zstępował na nich Duch Święty, o czym uczono mnie w szkole w Warszawie na lekcjach religii i co powtarzał i potwierdzał ksiądz Grzegorz, paniński jurodiwyj Griszka z bani, i pomyślałem:
"Niech nie opuszcza go łaska dobrego Pana Boga, tak jak on
odnajdować drogę powrotną do domu, nosiłem w kieszeni dwa diamenty, które tryskały w słońcu tysiącem iskier, ale uderzając jednym o drugi, nie mogłem skrzesać płomienia,<br>i pociąg ruszył, Rita siedziała tuż przy mnie, blisko, że czułem tętno jej krwi, tak jak teraz i zawsze swojej mamy, której miłość unosiła się nade mną, nad moim czołem, jak płomyki nad głowami apostołów, kiedy zstępował na nich Duch Święty, o czym uczono mnie w szkole w Warszawie na lekcjach religii i co powtarzał i potwierdzał ksiądz Grzegorz, paniński jurodiwyj Griszka z bani, i pomyślałem:<br>"Niech nie opuszcza go łaska dobrego Pana Boga, tak jak on
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego