już nie ucinam sobie popołudniowej drzemki. Nie odczuwam takiej potrzeby to jedno, a poza tym, jakby mi było szkoda tracić na przesypianie tyle już przecież zmarnowanego czasu. <br>Pragnę wykorzystać do maksimum tak korzystne warunki psychiczne i umysłowe, aby wszystko, co zarzuciłam, do czego nie byłam po prostu zdolna, teraz łapczywie nadgonić, nadrobić. I tym bardziej pełna jestem zapału, niemal entuzjazmu, że nie bardzo już na taki nawrót sił psycho-witalnych liczyłam. Umęczona długoletnią chorobą, obawiałam się, że świadoma życiowa aktywność jest dla mnie sprawą straconą. A jednak. <br>Dużo więc piszę, pochłaniam książki, które mam tu ze sobą, słucham radia, oglądam telewizję