każdą chwilą. Huczące fale nadbiegały <br>ku uszom Awaru, krzyżowały, nakładały jedne na drugie. <br>Kulił się w swojej wnęce i przychodziło mu do <br>głowy, że dźwięki zbiegają się właśnie <br>tutaj, aby uderzać w niego, ogłuszyć go i obezwładnić.<br><br>Światło gasło za murami budowli, zszarzały wnętrza. <br>Galeria huczała, jakby zamieniwszy się w nadmorską pieczarę, <br>o którą biją fale potwornego sztormu. Pośród <br>tego hałasu, który, zdawało się, zdolny był zagłuszyć <br>wszystko, do uszu Awaru dotarł szept:<br><br>- Zaniechaj ucieczki...<br><br>Rozejrzał się gwałtownie. Nikogo nie było za nim ani <br>przed nim, żadnego okienka czy szczeliny w ścianie, a jednak <br>słowa zabrzmiały wyraźnie, słyszalne mimo ogłuszającego <br>zgiełku