jedna a la Balcerowicz, druga a la ksiądz Rydzyk. Która pierwsza?<br>- Dawaj Rydzyka - ospale odpowiedział Zygmunt.<br>Rubin, oprócz muzycznego zacięcia, miał też przypadłość gawędziarza. Ściemniał koncertowo i na dodatek często w swoje słowa wierzył. Jego ucho, jakby specjalnie do tego stworzone, wychwytywało najbardziej fantastyczne historie, a usta, stworzone jeszcze bardziej, nadmuchiwały je do rozmiarów cepelina.<br>- Od wczoraj mamy w dzielnicy Szatana. Czujesz klimę? - oznajmił nonszalancko, tak jakby stwierdzał, że zamiast koli wypił pepsi.<br>- No to sobie pogadaliśmy - skwitował Zygmunt.<br>- Zygi, posłuchaj...<br>Rubin umilkł, gdyż w tej chwili na stole wylądowały specjale. Kelnerka, nie ufając ich finansowej kondycji, czekała na zapłatę. Zygmunt