wykonać prostującego telefonu. Pracę miał spokojną, bez ryzyka wylania, więc zawsze dawało się później wyjaśnić. Zresztą, mógł sobie odbić dwie nocki. Zauważył ze zdziwieniem, że dawno nie spał tak dobrze. Zasnął bez trudu, obudził się bez trudu, a pomiędzy zaśnięciem i przebudzeniem był sen. Wypadki dnia poprzedniego, choć zastanawiające, nie nadwątliły jego energii. Co więcej, wzmogły ją, dając nadzieję, iż dziurawe i pozbawione wyrazistego celu życie Zygmunta odnajdzie swój szyfr "północny", niebologiczny i z wolna ułoży się w całość! Dotychczasowa fragmentaryczność była nie do zniesienia, nie do pokonania! A tego ranka myśl o chmurach i o Północnym spowodowała, że ciało Zygmunta