życia dostaw z Pakistanu, którego rząd w dodatku nie ufał Massudowi, ze wszystkich sił starał się mu zaszkodzić i wspierał każdego, kto rzucał mu wyzwanie. Natomiast z opozycyjnego południa miasta droga do Peszawaru była krótka, otwarta i bezpieczna.<br>Aby kupić coś do jedzenia, drewno na opał czy plastikową bańkę z naftą, kabulczycy z północy przechodzili front w tę i z powrotem. Trzeba było, czując na sobie wzrok gotowych do strzału snajperów, maszerować powoli i spokojnie, z ostentacyjnie rozpiętymi połami kurtek, płaszczy czy marynarek i rozłożonymi rękami, by widzieli, że nie jest się uzbrojonym i nie ma się złych zamiarów. Kiedy jednak