Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
się Gulsarze, przymawiając się po uzbecku o twarożek: "Men cholaman czaki", co głaskało ją po sercu i pętaczyna objadał się, korzystając z jej szczodrości. "Sen cholasan czaki?" - pytała nieodmiennie i fundowała mu ze spiżarki świeżutki twarożek. Jurek wałęsał się za Soirą, liczył jej warkoczyki, wpadając w coraz większy podziw, i nagabywał ją, aby mu śpiewała. Dziewczyna szła często w pole z kietmenią, a była to taka ciężka motyka, że sam z trudem ją podnosił. Na ulicy uzbeckie urwisy wołały za nim: Urus! Urus!
- Nie jestem żaden Urus! Polak jestem! Jok Urus!
- Urus! Urus!
- Jok! Jok! - wołał. - Nie! Nie!
- Urus!
Później się
się Gulsarze, przymawiając się po uzbecku o twarożek: "&lt;foreign&gt;Men cholaman czaki&lt;/&gt;", co głaskało ją po sercu i pętaczyna objadał się, korzystając z jej szczodrości. "Sen cholasan czaki?" - pytała nieodmiennie i fundowała mu ze spiżarki świeżutki twarożek. Jurek wałęsał się za Soirą, liczył jej warkoczyki, wpadając w coraz większy podziw, i nagabywał ją, aby mu śpiewała. Dziewczyna szła często w pole z kietmenią, a była to taka ciężka motyka, że sam z trudem ją podnosił. Na ulicy uzbeckie urwisy wołały za nim: Urus! Urus!<br>- Nie jestem żaden Urus! Polak jestem! Jok Urus!<br>- Urus! Urus!<br>- Jok! Jok! - wołał. - Nie! Nie!<br>- Urus!<br>Później się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego