jednak dużo nadziei, dyplomaci byli nieufni i każdy troszczył się o grono własnych "podrzutków'', których należało jakoś urządzić, po prostu dać im na życie.<br>Odłożył słuchawkę i zadzwonił do Judyty, czy przez jej ręce przeszło już pismo w sprawie Rama. Napchać trzewia, mieć na powszedni ryż, podstawowy problem. A brzuchy naglą, dzieci krzyczą, żona płacze, że wyszła za niedołęgę. Tu prawdziwy dramat, nie twoje rozterki sercowe...<br>Judyta nie przypominała sobie, żeby pismo odeszło w ostatniej poczcie, więc sięgnął do ambasadora