Typ tekstu: Książka
Autor: Tulli Magdalena
Tytuł: W czerwieni
Rok: 1998
rejestry dźwięczały coraz niżej, a niskie charczały już ledwo słyszalnie. Struny grały muzykę płynącą wprost z trzewi świata, tę, która nie potrzebuje klawiatury. Biały fortepian fałszował. Rauch zwiesił głowę i słuchał.
- Muzyka sfer brzmi nieczysto - stwierdził.
Płomienie ogarnęły jego plecy i przejrzały się jak w lustrze w podniesionej klapie. Z nagła ogień wystrzelił pod sufit, pudło zapadło się z łoskotem.
Tymczasem w gospodzie strażacy, znużeni trudami świątecznych przygotowań, spali w kącie nad kuflami tak mocno, że można by im strzelać z armaty nad uchem. Szarpano ich za akselbanty u galowych mundurów i na łby wylewano kubły zimnej wody. Ale już płonął
rejestry dźwięczały coraz niżej, a niskie charczały już ledwo słyszalnie. Struny grały muzykę płynącą wprost z trzewi świata, tę, która nie potrzebuje klawiatury. Biały fortepian fałszował. Rauch zwiesił głowę i słuchał. <br>- Muzyka sfer brzmi nieczysto - stwierdził. <br>Płomienie ogarnęły jego plecy i przejrzały się jak w lustrze w podniesionej klapie. Z nagła ogień wystrzelił pod sufit, pudło zapadło się z łoskotem.<br>Tymczasem w gospodzie strażacy, znużeni trudami świątecznych przygotowań, spali w kącie nad kuflami tak mocno, że można by im strzelać z armaty nad uchem. Szarpano ich za akselbanty u galowych mundurów i na łby wylewano kubły zimnej wody. Ale już płonął
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego