wielkoludy. I kogut - ach, gallus. Władysiu - chwyciła rękę syna, przytuliła do ust - Władysiu, więc wywiozłeś, przywiozłeś mnie... Więc widzę inny świat! Dziękuję. <br>Cały dzień spędzili na leniwych włóczęgach po Lido, przed wieczorem dopiero dotarli do wykopalisk ostyjskich, do bramy umarłego miasta. <page nr=98> Mało już było zwiedzających, portier niechętnie wpuścił nowych gości, nagląc: ma presto, presto, signori. Minęli jakieś sarkofagi, grobowce i wstąpili na decumanus kamienny chodnik prowadził ruinami ku zachodowi, który promieniał jesienną bladością. Szli, obcasy stukały głośno, droga to rozszerzała się, to zwężała w niektórych miejscach stawała się groblą pośród cembrowanych sadzawek, w innych przecinała place, trawą zarosłe fora, gdzie cyprysy