Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
ale mówiła dalej przez łzy:
- Bo to, proszę panów... uciekł ode mnie w biały dzień i trzy dni go nie było, a potem...
- Ech, dajcie spokój! - wykrzyknął Lucjan. - Nie ma sensu wysłuchiwać zeszłorocznych bredni. Co nas obchodzą wasze tajemnice? Posuń się, Dziadzia, będę leżał na ławce i wył. Dziadzia, zatańcz nago.
- Dobrze, później. Naciśnij guziczek od dzwonka, niech nam przyniesie jeszcze tego wina. No, mili - jak tam samopoczucie?
- Dobrze - odpowiedział Bove. - Tylko moja Lucusia coś ma smutną minkę.
- Bo tylko znęcasz się nade mną całe życie. Psa mi ciągle bijesz w domu.
- Bo ten twój pies to też ohydne bydlę.
- Milcz
ale mówiła dalej przez łzy:<br>- Bo to, proszę panów... uciekł ode mnie w biały dzień i trzy dni go nie było, a potem...<br>- Ech, dajcie spokój! - wykrzyknął Lucjan. - Nie ma sensu wysłuchiwać zeszłorocznych bredni. Co nas obchodzą wasze tajemnice? Posuń się, Dziadzia, będę leżał na ławce i wył. Dziadzia, zatańcz nago.<br>- Dobrze, później. Naciśnij guziczek od dzwonka, niech nam przyniesie jeszcze tego wina. No, mili - jak tam samopoczucie?<br>- Dobrze - odpowiedział Bove. - Tylko moja Lucusia coś ma smutną minkę.<br>- Bo tylko znęcasz się nade mną całe życie. Psa mi ciągle bijesz w domu.<br>- Bo ten twój pies to też ohydne bydlę.<br>- Milcz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego