po wodę i owoce.<br>Całymi dniami rozmyślałam. Jedna myśl goniła drugą. Bałam się tego, że nic nie pamiętam, i bałam się tego, co drzemało w moim ciele. Nie miałam z kim o tym porozmawiać. Gdy wymykałam się do lasu, siadałam nad strumieniem i szeptem wyrzucałam z siebie to wszystko, co nagromadziło się podczas dnia. Łzy kapały do rzeki, szeptane skargi płynęły w wilgotne, nocne powietrze, a ja sama, znacznie spokojniejsza, wracałam do Zandiny i Dyjona.<br>- Nie możesz chodzić co noc - powiedział któregoś dnia Dyjon. Pracowaliśmy na polu obok siebie, a strażnicy leżeli w cieniu pod drzewem, pokrzykując na nas.- Wystarczy nam