niegdyś, pewno <br>przed potopem, przez zapomniane dziś ludy.<br>Ab-Ram bez pośpiechu wszedł w pożądany cień murów. Brama była przestronna, nisko <br>sklepiona, zamykana na noc spiżowymi wrzeciądzami. Skrzydła wrót pokrywała płaskorzeźba <br>przedstawiająca oblężenie miasta. Panujący pod sklepieniem chłód czynił z bramy <br>ulubione miejsce spotkań mieszkańców grodu, a zarazem targ. Tu najchętniej załatwiano <br>sprawy kupieckie lub prawne, wymieniano nowiny i plotki. Tu gromadzili się przekupnie <br>uliczni, kuglarze, zaklinacze, zamawiacze. W koszach z sitowia stojących pod <br>murem piętrzyły się płaskie chleby, gorące placki okrągłe i twarde jak kule <br>oraz debelah, ulubiony przysmak przyrządzany z fig i rodzynków wymieszanych <br>z miodem, po czym wysuszonych