Karol Wiktor Zawodziński, najsubtelniejszy interpretator jej poezji, napisał <br>w świetnym studium analitycznym z roku 1928: "Nigdy poeta nie stworzył takiej <br>jednolitej i jakby sztucznym powietrzem wypełnionej atmosfery, nigdy (...) nie <br>uprawiał tak konsekwentnie sztuki miniatury poetyckiej, nigdzie w niej nie doszedł <br>do takiej prostoty w sztuczności, do takiego mistrzostwa w operowaniu najoszczędniejszym <br>materiałem, do takiej magii czy prestidigitatorstwa w żonglerstwie słowami..." <br>Jeżeli za szczytowe osiągnięcia Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej uznamy utwory, <br>które posłużyły wybitnemu krytykowi do sformułowania tych sądów, to istotnie <br>wiersze z drugiego okresu jej twórczości muszą wypaść blado jako mało oryginalne, <br>dalekie od maestrii formalnej, a nawet nierzadko rozwlekłe, jakby pozbawione