Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
wymachując chaotycznie rękami.
- Co jest? - siedzący obok kierowcy podoficer ograniczył się do opuszczenia i tak uchylonej szyby. - Chłopcy się zrobili niegrzeczni?
- Tam... - Dorota musiała zebrać wszystkie siły, by stać prosto i mówić w miarę wyraźnie. - Jakiś... facet. Miał... miał rakietę.
- Tenisista was goni? - roześmiał się pogranicznik. Nie był najmłodszy i najszczuplejszy, ale był, i to się liczyło ponad wszystko inne. - No proszę, a mówią, że to sport elit.
- Ja bym tam przed tenisistą tak nie uciekał - wyszczerzył solidarnie zęby jego kolega. - Jakby co, to przynajmniej na alimenty takiego stać.
Monika pociemniała trochę bardziej, niż to wynikało z biegania. Dorota nie przejęła
wymachując chaotycznie rękami.<br>- Co jest? - siedzący obok kierowcy podoficer ograniczył się do opuszczenia i tak uchylonej szyby. - Chłopcy się zrobili niegrzeczni?<br>- Tam... - Dorota musiała zebrać wszystkie siły, by stać prosto i mówić w miarę wyraźnie. - Jakiś... facet. Miał... miał rakietę.<br>- Tenisista was goni? - roześmiał się pogranicznik. Nie był najmłodszy i najszczuplejszy, ale był, i to się liczyło ponad wszystko inne. - No proszę, a mówią, że to sport elit.<br>- Ja bym tam przed tenisistą tak nie uciekał - wyszczerzył solidarnie zęby jego kolega. - Jakby co, to przynajmniej na alimenty takiego stać.<br>Monika pociemniała trochę bardziej, niż to wynikało z biegania. Dorota nie przejęła
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego