nakładać nań tę samą sałatę, nie zdawał sobie sprawy z szaleństwa, jakie popełnił, ochłonął dopiero, gdy znalazł się na uboczu. Nagle zrozumiał, że lada chwila mogą go wyrzucić za drzwi. Jadł łapczywie, aby zdążyć zjeść jak najwięcej.<br>Tymczasem sala napełniała się coraz bardziej i Dyzma z ulgą stwierdził, że nikt nań nie zwraca uwagi. To go ośmieliło i znowu napełnił swój talerz. Jedząc spostrzegł obok tacę z nalanymi kieliszkami. Wypił dwa, jeden po drugim. Uczuł się pewniejszym siebie. Gdy sięgnął po trzeci, że zdumieniem spostrzegł, że sąsiedni kieliszek, podniesiony czyjąś ręką, uderza lekko o jego własny.<br>Jednocześnie dobiegł jego uszu głos