to ja sobie idę! - leśnik zerwał się z fotela, Ewelina musiała zatrzymać go niemal siłą. <br>- Panie Wacławie - powiedziała ugodowo, leśnik przedstawił się jej, powiedział, że nazywa się Wacław Konczanin. - Niech mnie pan zrozumie. Jak mogę przyjmować prezent od nieznajomego? <br>- Ile on miał kłopotu z tym obrazkiem, nosił go po różnych naprawiaczach, bo jakoś tak ten obrazek zamókł i się rozpłynął, najbardziej to tu przy oczach... A jeszcze go noga bolała, bo był niedawno... skaleczony... <br>- Ale kto, panie Wacławie, kto?<br><gap reason="sampling"><br>- Co ma mi pan do powiedzenia, panie majorze? - spytał spokojnie. <br>- Już czas, panie kapitanie, aby pan przeszedł na zasłużony odpoczynek. Wypełnił pan