się - rzekł Awaru - jestem Shanti <br>i nie wiem, o czym mówisz.<br><br>- Nie trać czasu, Awaru - rzekł człowiek nachylając <br>się ku niemu. - Niepodobna uwierzyć, abyś mnie nie <br>poznawał - przysunął swą twarz uformowaną, <br>zdawało się, z powęźlonych korzeni, których <br>sploty utworzyły wypukłe łuki brwiowe, skręcony nos, <br>krzywe usta i podbródek sterczący niby narośl, przecięty <br>ukośną szramą podobną do zabliźnionego cięcia <br>toporem na drewnie.<br><br>- Wanyangeri? - spytał Awaru i, mimo że plecy paliło <br>mu stojące w zenicie słońce, poczuł, jak przebiega <br>je dreszcz.<br><br> 6<br><br>Pojawienie się Wanyangeri było jak przybycie ducha z innego <br>świata. Przynosił ze sobą tchnienie starego lądu, <br>wywoływał cienie innych twarzy i