do odrzucenia albo dlatego, że zyskuje nieco wyższą płacę niż dostałby pracując legalnie, do tego nie opodatkowaną, albo, częściej, dlatego że nie ma wyboru. Jeśli się nie zgodzi, pozostaje mu w najlepszym razie kuroniówka. Powstaje w ten sposób swoista zmowa milczenia pracodawcy z pracobiorcą, wysoce utrudniająca ujawnienie takich wykroczeń. Zjawisko nasila się w miarę wzrostu liczby prywatnych zakładów. Szczególnie małych, bo w wielkich bywa na ogół znacznie pod tym względem lepiej. - No, mógłbym po cichu zatrudnić na lewo kilkunastu ludzi - mówi mi właściciel dużej firmy - ryzykując jednak wiele, bo utratę reputacji u władz skarbowych, a zyskując raptem parę milionów złotych miesięcznie