do jaguara, obchodziłam wkoło pojazd, jeśli był, jeśli zaś nie, oglądałam sobie pomieszczenie. Następnie szłam podkładać świnię wartownikom.<br>Polegało to na tym, że dzień w dzień co najmniej przez godzinę pilnie i szczegółowo badałam helikoptery na tarasiku. Dotykałam wszystkiego, usiłowałam odkręcać rozmaite rzeczy, właziłam do kabiny i kontemplowałam tablicę rozdzielczą, nastawiałam sobie radio i w ogóle wykazywałam przerażającą aktywność. Skutek był taki, że zamiast jednego wartownika zaczęło tam stróżować dwóch. Próbowali mi czynić wstręty i wszelkimi siłami dawali do zrozumienia, że to wzbronione i że lepiej będzie jeśli sobie pójdę do wszystkich diabłów, ale na mnie nie robiło to żadnego wrażenia. Dłubałam