Tamten ręką powpychał wnętrzność: chorego do jamy brzusznej i zaczął zszywać otrzewną, ale zamiast otrzewnej były strzępy, gałgany, różowe, przegniłe łachmany! Medyk Rubiński usłyszał, że spod maski chirurga Tamtena rozległo się coś w rodzaju zgrzytania Dzień był pechowy, był taki dzień, że wystarczyło chirurgowi dotknąć żywego ciała, aby przeistoczyło się natychmiast w zgniliznę i próchno, aby pod jego rękami rozsypało się w krwawe szmaty wprost trupiego rozkładu.<br>Było kwadrans po dwunastej, otrzewnej wciąż jeszcze nie udało się zszyć, na korytarzu siedział Widmar jak skamieniały.<br>- Uch!... - westchnął adiuwat Rubiński i spojrzał na przełożoną porozumiewawczo.<br>- Czemu pan kolega wzdycha? - warknął Tamten ostro.<br>Na